wtorek, 18 marca 2008

Ale styl należy mieć we wszystkim, co się robi - w pisaniu, muzyce, modzie, boksie, we wszystkim. Niektóre style są błyskotliwe, kreatywne, nowatorskie i z wyobraźnią, a inne nie. Styl Sugara Raya Robinsona miał to wszystko i był on najbardziej precyzyjnym bokserem, jakiego kiedykolwiek widziałem. Bobby McQuillen opowiadał mi, jak Sugar Ray Robinson zastawiał na przeciwnika cztery albo pięć pułapek w każdej rundzie, przez pierwsze dwie lub trzy rundy, tylko po to, aby zobaczyć, jak on będzie reagował. Ray trafiał, a sam zostawał poza zasięgiem ciosów, tak aby mógł się przymierzyć, jak cię powalić, i nawet nie wiedziałeś, co jest grane, aż tu BANG! okazuje się, że liczysz gwiazdy. Albo, z kim innym, mógł walić ostro po bokach - BANG! - potem uciekł przed paroma jego ciosami. Później puknął frajera w czoło po następnych ośmiu czy dziesięciu mocnych

"Ja, Miles" - Miles Davis (fragmenty)

To ruch, który musisz stale ćwiczyć, zanim go opanujesz, aż stanie się odruchowy, instynktowny. To jak ćwiczenie na instrumencie muzycznym; musisz ćwiczyć stale i od nowa. Wielu ludzi mówiło mi, że mam umysł boksera, że myślę jak bokser i tak prawdopodobnie jest. Jestem chyba osobą agresywną, jeżeli chodzi o ważne dla mnie sprawy, jak na przykład muzyka czy to, co ja chcę robić. Będę walczył, fizycznie, na każde najmniejsze nawet wyzwanie, jeśli sądzę, że mam przed sobą wroga. Zawsze byłem taki.

"Ja, Miles" - Miles Davis (fragmenty)

B. był w tamtych czasach taki elegancki i wytworny, że wszystkie kobiety wisiały u jego tyłka. Był taki przystojny, że czasami myślałem, że wygląda jak dziewczyna. Wielu ludzi tak myślało, bo B. był tak przystojny, że aż gładki. Ale B. był jednym z najtwardszych sukinsynów, jakich kiedykolwiek spotkałem. Pewnego dnia byliśmy w Cleveland czy w Pittsburgu i wszyscy czekali na B. przed jego hotelem, gotowi do drogi. Byliśmy około godziny spóźnieni z odjazdem. A tu B. wychodzi z hotelu z jakąś piękną kobietą. Powiedział do mnie: "Hej, Dick, oto moja stara".
A ona na to coś takiego: "Ja mam na imię Billy, powiedz mu, jak mam na imię".
B. odwrócił się i powiedział: "Zamknij się suko!" I przyłożył jej klapsa, aż jej w pięty poszło.
Ona mówi do B.: "Słuchaj, sukinsynu, gdybyś nie był taki śliczny, skręciłabym ci ten pieprzony kark, ty cholerny palancie".
A B. stał sobie śmiejąc się, i w ogóle, i mówi: "No, zamknij się suko. Poczekaj, aż trochę odsapnę. Rozwalę ci twój pieprzony tyłek na strzępy!" Ta kobieta wściekła się jak sukinsyn.

"Ja, Miles" - Miles Davis (fragmenty)

Z zespołu odeszła wtedy Sarah Vaughan i jej miejsce zajęła śpiewaczka nazwiskiem Ann Baker. Była dobrą śpiewaczką. Była także pierwszą kobietą, która powiedziała mi, że "stercząca pała nie ma sumienia". Po prostu otwierała drzwi do mojego pokoju w hotelu, wchodziła do środka i dymała mnie. Ona była czymś.

"Ja, Miles" - Miles Davis (fragmenty)

Z zespołem B. grałem w całej Kalifornii, więc moja reputacja tam rosła. Kiedy przygotowywałem się do wyjazdu z Kalifornii z zespołem B., Mingus wściekł się na mnie. Uważał, że porzucam Birda, który nadal był w Camarillo. Zapytał mnie, jak mogę wracać do Nowego Jorku bez Birda. Wściekał się jak sukinsyn. Nic nie mogłem powiedzieć, więc nie mówiłem. Potem powiedział, że Bird był tak jakby mój "papa". Odpowiedziałem mu, że nic nie mógłbym zrobić dla Birda. Pamiętam jak mówiłem: "Słuchaj, Mingus, Bird jest w szpitalu psychiatrycznym i nikt nie wie, kiedy stamtąd wyjdzie. A może ty wiesz, stary? Bird jest zupełnie rozpieprzony, czy ty tego nie widzisz?"
A Mingus dalej swoje: "Jak powiedziałem, Miles. Bird to Twój muzyczny papa. Jesteś dupkiem Milesie Davisie. To ten człowiek ciebie zrobił".
Wtedy powiedziałem: "Odpieprz się, Mingus. Żaden sukinsyn mnie zrobił, czrnuchu, tylko mój prawdziwy tato. Bird mógł mi pomóc, i pomógł. Ale ten sukinsyn mnie nie zrobił, stary. Muszę wracać do Nowego Jorku, gdzie coś się naprawdę dzieje. I nie martw się o Birda, Mingus. Ponieważ Bird to zrozumie, nawet jeśli ty nie."

poniedziałek, 17 marca 2008

"Ja, Miles" - Miles Davis (fragmenty)

Powiedzmy to inaczej: są malarze, a także malarze pomiędzy wielkimi malarzami. W tym stuleciu, moim zdaniem, mamy Picassa i Dali. Dla mnie Bird był jak Dali, mój ulubiony malarz. Lubiłem Salvadora Dali dla jego wyobraźni w malowaniu śmierci. Widzisz, interesował mnie ten typ wyobrażania i podobał mi się surrealizm jego obrazów. W tym, jak Dali stosował surrealizm, zawsze był jakiś trik - przynajmniej dla mnie - było to takie inne, rozumiesz, tak jak męska głowa w damskiej piersi. I jego obrazy miały eleganckie wykończenie. A w obrazach Picassa, poza pracami kubistycznymi, widać ten afrykański wpływ i już wiedziałem, na czym to wszystko polegało. Więc Dali był, po prostu, bardziej dla mnie interesujący, nauczył mnie nowego spojrzenia na świat. Bird był taki sam w muzyce.

"Ja, Miles" - Miles Davis (fragmenty)

Powiedziałem: "Słuchaj, Tato. Coś się dzieje w Nowym Jorku. Zmienia się muzyka, style i ja chcę w tym być z Birdem i Dizzym. Więc wróciłem, żeby Ci powiedzieć, że rzucam Juilliard, ponieważ to, czego tam uczą, jest białe i nie jestem tym zainteresowany".
"Okej - powiedział. - Tak długo, jak wiesz co robisz, wszystko jest okay. Tylko, cokolwiek robisz, rób to dobrze".
A potem powiedział mi coś, czego nigdy nie zapomnę: "Miles, słyszysz tego ptaszka za oknem? To drozd. On nie ma swojego głosu. Kopiuje cudze głosy, a ty nie chcesz tego robić. Chcesz być panem siebie, mieć swój własny głos. To właśnie o to naprawdę chodzi. Więc nie bądź nikim innym, tylko sobą. Ty wiesz, co ty masz robić i ufam twojemu zdaniu. I nie martw się, dalej będę wysyłał ci pieniądze, aż staniesz na nogi".

poniedziałek, 3 marca 2008

Kuba Wojewódzki

"Filozofia jest prosta - kto nie chodził w młodości w trampkach Converse’a ten na starość będzie świnią. No ewentualnie dostanie duchowego platfusa. Ten but to jeden ze słupów milowych pop kultury, obok Coca-Coli i rock'n'rolla"

niedziela, 2 marca 2008

"The Cut by Levi's" - Mikołaj Komar

"(...) W międzyczasie rozpocząłem czwartą dekadę życia i moda stała się jedną z moich licznych fascynacji. Nosiłem te najszersze, kiedy większość biegała w 501-kach, ściągałem z daleka te limitowane z innym kolorem nitki czy nieregularnym szwem, kiedy inni fascynowali się urodzajem klasyki. Wpatrzony w ulicę wielkich metropolii, skąd od zawsze czerpałem inspirację, starałem się zawsze co najmniej nadążać, a z biegiem czasu łamać zastane szyki. W każdym razie jeansy są podstawą mojego noszenia się. Obecnie w zależności od humoru i fantazji. Wąskie, iście rockowe slimy, poprzez wytarte, podziurawione klasyki, na szerokich baggy kończąc. Wychodzę z założenia, że to, jak wyglądam, ma odzwierciedlać mnie takiego, jakim jestem, a nie manekina z jednej z witryn sklepowych w galeriach handlowych. Wszelkie pokazy, dyktatorzy, markowe przepowiednie stylu są jedynie inspiracją. Do tego dochodzi to, czego słuchamy, co oglądamy, gdzie bywamy. Tak naprawdę wszystko, co nas otacza. I nie chodzi tu o to, by się wdzięczyć, przebierać, obnosić, czy robić z siebie jakiegoś modnisia. To ma być zabawa. Część nas, naszego charakteru i dobrego samopoczucia. Nie naśladujmy ślepo innych, pokażmy, że jesteśmy jedyni w swoim rodzaju, bez kompleksów. Po prostu oryginalni! Taki właśnie ze mnie mądrala..."