czwartek, 12 września 2013

Merida Race 880-16


Merida Race 880-16. Przygodę z tym rowerem rozpocząłem na początku 2013r. Dosiadłem go z myślą o wyrobieniu kondycji na VIII Leszczyński Maraton Rowerowy i poprawienia czasu z poprzedniego roku. W związku z tym miałem okazję przejechać blisko 1000 km wyczynowo. Zarówno na treningach jak i na samych zawodach wszystko pracowało bez zarzutów. Rower jest lekki, dynamiczny i zwrotny. Natomiast po maratonie dodatkowo szosa pojechała w wakacje do Austrii i na Bornholm, gdzie zrobiła kolejne 1000 km z dodatkowym obciążeniem w postaci dziecięcej przyczepki. Przeżyła jazdę busem, pociągiem, promem i na sam koniec niezliczoną liczbę km po asfalcie. Opinia jaką sobie wyrobiłem to, że jest solidnie przygotowana do szybkiej jazdy jak i spokojnej w turystycznych ścieżkowych regionach. Osprzęt spisał się koncertowo, bez konieczności wymiany części. Jedyny minus to manetki Shimano ST2300, które są po prostu niewygodne. Po sezonie zamierzam trochę o nią zadbać i już wiem, że będę musiał wymienić hamulce, opony, korba zaczyna lekko 'terkotać' i powstał odczuwalny luz w przednim kole, który może sygnalizować konieczność wymiany piasty. To są rzeczy, które z grubsza udało mi się zidentyfikować. Co dalej, to pokaże dogłębny przegląd. Jeśli chodzi o wygląd to podoba się mnie jak i przechodnią, którzy często zerkają i mówią 'ej, patrz jaka świetna merida' :) Ogólna ocena w skali 1-10? 7 - za dynamikę, niezawodność, bezawaryjność, radość z jazdy. Jeśli ktoś ma pytania lub wątpliwości chętnie odpowiem. 


Następna szosa, o której opowiem to Genesis Corsa 5.6. Austryjacka marka, która u nas nie jest aż tak popularna. Na tym sprzęcie wystartowałem w pierwszym swoim triathlonie. Od razu powiem, że sprzęt godny uwagi.