niedziela, 10 lutego 2008

"Ferdydurke" - Witold Gombrowicz (fragmenty)

Rozdział I - Porwanie.

"(...) Zaprawdę, w świecie ducha odbywa się gwałt permanentny, nie jesteśmy samoistni, jesteśmy tylko funkcją innych ludzi, musimy być takimi, jakimi nas widzą, a już moją osobistą klęską było, że z jakąś niezdrową rozkoszą uzależniłem się najchętniej od niedorostków, wyrostków, podlotków oraz ciotek kulturalnych. A, ciągle, ciągle mieć na karku ciotkę - być naiwnym dlatego, iż ktoś naiwny sądzi, że jesteś naiwny - być głupim dlatego, że głupi ma cię za głupiego - być zielonym dlatego, że ktoś niedojrzały zanurza cię i kąpie we własnej zieleni - a, toż można by oszaleć, gdyby nie słówko "a", które jakoś żyć pozwala! Ocierać się o ten świat wyższy i dorosły i nie móc dostać się do niego, być o krok od dystynkcji, elegancji, rozumu, powagi, od sądów dojrzałych, od wzajemnego uznania, hierarchii, wartości i jeno przez szybę lizać te cukierki, nie mieć dojścia do tych spraw, być dodatkowym. Obcować z dorosłymi i wciąż, jak w szesnastu latach, mieć wrażenie, że się jedynie udaje dorosłego? Udawać pisarza i literata, parodiować styl literacki i dojrzałe, wyszukane zwroty? Przystępować, jako artysta, do bezlitosnej rozgrywki publicznej o własne "ja" sprzyjając podziemnie swym wrogom? (...)"

Brak komentarzy: